Geoblog.pl    latinapolaca    Podróże    Ameryka Centralna i Południowa - 6 miesięcy    San Salvador poraz kolejny - w odwiedzinach u Loreny
Zwiń mapę
2012
02
kwi

San Salvador poraz kolejny - w odwiedzinach u Loreny

 
Salwador
Salwador, San Salvador
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14291 km
 
Gdy bylam pare dni wczesniej w Salwadorze, tylko przez niego przejezdzalam i widoki rowniez nie przyprawily mnie o zachwyt, wiec wcale nie ubolewalam nad tym, ze nie zatrzymalam sie tam na dluzszy pobyt. Poza tym, jak juz wczesniej opisalam Salwador, nie jest on zbyt turystycznym krajem i raczej mowi sie, ze nalezy on do tych niebezpiecznych krajow.
Zdecydowalam sie jednak odwiedzic zapoznane wczesniej w hotelu dziewczyny, ktore chcialy mi pokazac swoj kraj z tej lepszej i bardziej atrakcyjnej strony. Opowiadaly, ze ze wzgledu na to, iz kraj jest bardzo malutki, mozna wszedzie bardzo szybko sie dostac i w ciagu jednego dnia mozna zobaczyc nawet dwie atrakcje. Zatrzymalam sie w domu Loreny, poniewaz Fatima wyjechala z miasta na pare dni. Lorena mieszka z cala rodzina w czesci willowej stolicy, gdzie jest bardzo spokojnie i bezpiecznie, ze wzgledu na ochrone. Domy jednak wcale nie wygladaja tu jak apartamenty. Zwykle niskie budynki z paroma pokojami, przykryte dachem z blachy. Zupelnie nic specjalnego. Jedynie rodzinka mi sie spodobala, bo przez caly moj pobyt bardzo cieplo mnie traktowali.

Lorena z tego wzgledu, ze miala auto, zabrala mnie na przejazdzke do puerto del diablo, z ktorego rozciagal sie piekny widok na gory, wulkany i jezioro Salwador. Jezioro to powstalo wiek wczesniej po rozplynieciu sie wulkanu, a legenda mowi, ze na jego dnie znajduje sie zatopione miasto, a mieszkancami sa syreny. Ponoc badacze i nurkowie zdecydowali sie kiedys dostac na dno jeziora, aby zbadac jak ono jest glebokie, jednakze nikomu nie udalo sie dostac na dno. Niewiadoma jest wiec, jak glebokie jest jezioro i kazdy wierzy w ta legende i przekazuje ja z pokolenia na pokolenie.

Kolejnego dnia mialysmy wybrac sie na wulkan, jednakze droga byla zakorkowana i nie moglysmy nigdzie znalezc parkingu, z tego wzgledu, ze w Wielki Tydzien kazdy tu ma wolne i wydostaje sie z miasta w jakies atrakcyjniejsze miejsce. Bylysmy jednak zbyt pozno i nie udalo nam sie juz dostac na szczyt. Bylysmy jedynie pospacerowac po innym, nieaktywnym juz wulkanie i jego zastyglej lawie. Planowalysmy rowniez wypad na plaze, ktore ponoc sa tu bardzo ladne i pelno na nich turystow surfistow rowniez z Europy. Jednakze z tego samego powodu, co powyzej, nie moglysmy sie nigdzie wydostac;-(((

Tak zakonczyla sie moja przygoda w Salwadorze. Jego piekne miejsca moglam poogladac jedynie na zdjeciach dziewczyn. W rzeczywistosci nie bylo mi to dane. Na szczescie sprobowalam ich typowego posilku - pupusas, czyli placki kukurydziane z nadzieniem miesnym, badz warzywami i serem. Pychotka!!! Ponoc, jesli ktos byl w Salwadorze, a nie sprobowal pupusas, nie moze powiedziec, ze odwiedzil ten kraj.

Po dwoch dniach powrocilam do Gwatemali.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 93 wpisy93 21 komentarzy21 129 zdjęć129 0 plików multimedialnych0