Z Granady wydostalam sie bezposrednio do polecanego mi miasta Leon. Ominelam Manague, czyli stolice Nikaragui, bo nie uslyszalam o niej ani jednego pozytywnego slowa. Raczej wszyscy turysci i sami mieszkancy odradzaja zwiedzanie stolicy, ze wzgledu na bark atrakcji turystycznych.
Leon natomiast jest dosc popularnym turystycznie miastem, dlatego zdecydowalam sie tu wybrac jeszcze przed wyjazdem do Hondurasu. Jest to jedno z najstarszych miast Ameryki, historyczna stolica Nikaragui. To tu odbyla sie rewolucja i wszelkie walki o niepodleglosc kraju. Moze dlatego miasto posiada nazwe Leon, czyli lew, bo bronilo sie jak lew? Nie dopytalam szczegolow,a moja ciekawosc nie byla az tak wielka, aby doczytac informacje w internecie.
Leon posiada piekne koscioly i katedry. Ja bylam tu zaledwie jeden wieczor, zwiedzilam glowny plac z katedrami i muzeum rewolucji, po ktorym oprowadzil mnie byly rewolucjonista. Zaczal walczyc majac zaledwie 13 lat. Muzeum jest dosyc ciekawe, jednak warto wczesniej zapoznac sie troche z historia kraju, aby latwiej zrozumiec to, co prezentowane jest w muzeum.
Stad oferowane sa rowniez wycieczki na wulkan, ale po ostatnim na wyspie Ometepe, mam juz dosc wulkanow na jakis dluzszy czas.