Isla Ometepe to najwieksza wyspa Nikaragui, polozona na jeziorze Cocibolca, ktore tutaj nazywane jest rowniez morzem ze slodka woda. Aby dotrzec na wyspe Z San Juan, nalezy dojechac najpierw do Rivas, potem taksowka do San Jorge (nie ma autobusow na tej trasie) i stad juz plynie prom na wyspe do Moyogalpa. Ceny sa bardzo niskie i za podroz promem, ktora trwa 1,5 godziny nie placi sie nawet dolara. Prom jest dosyc maly i raczej wszyscy sa na nim poupychani, ale na szczescie jest orzezwiajacy wiaterek, wiec podroz milo mi minela. Juz z promu sa piekne widoki na cala wyspe i jej stozkowate dwa wulkany.
Nie bylam zupelnie przygotowana i nie mialam pojecia dokad sie udac. Myslalam, ze bedzie podobnie jak na wyspach Bocas del Toro w Panamie, ze cale centrum turystyczne i hostele znajduja sie zaraz w porcie. Okazalo sie, ze nikt sie tutaj nie zatrzymuje, bo nie ma tu nic ciekawego i wszyscy udaja sie do Altagracia badz tez bezposrednio na plaze Santo Domingo. Wsiadlam do autobusu, do ktorego kierowali sie rowniez inni turysci, choc nie wiedzialam dokad sie udaje. Na szczescie w autobusach nie kupuje sie biletu od razu po wejsciu do niego, ale w trakcie podrozy, kiedy to pomocnik kierowcy przepycha sie przez caly tlum posrodku autobusu i po kolei wszystkich kasuje.
Wypytalam seniora, ktory siedzial obok mnie, dokad udaja sie zazwyczaj wszyscy turysci i ten dal mi pare wskazowek. W Altagracia nie ma dostepu do morza, ale na plaze jedzie sie autobusem okolo 10 minut i jest o wiele tansze. To rowniez glowny punkt wypadowy na wszelkie wycieczki. Inni udaja sie bezposrednio na plaze Santo Domingo, ale ceny sa o wiele wyzsze. Zdecydowalam sie na nocleg w Altagracia. Ceny nie sa wysokie, mimo to zawsze warto sie troche potargowac. Zazwyczaj, jak mowie, ze pozostane od 2 do 3 nocy, schodza z ceny do tej, ktora mi najbardziej odpowiada.
W Altagracia sa tylko 3 hotele, w kazdym z nich znajduje sie rowniez biuro podrozy i przewodnik, ktory zapoznal mnie z oferowanymi wycieczkami. Najbardziej marzyl mi sie wulkan. Po wszystkich plazach i calkowitym lenistwie, mialam juz ochote na odrobine sportu i wiecej aktywnosci fizycznej. Wyspa Ometepe jest w ksztalcie osemki i tworzą ja dwa połączone ze sobą wulkany. Concepcion jest wyzszy i nadal aktywny, wydobywa sie z niego dym...drugi mniejszy wulkan Madera posiada lagune, w ktorej po kilkugodzinnej wedrowce mozna zarzyc orzezwiajacej kapieli. Ja zdecydowalam sie na wulkan Concepcion juz kolejnego dnia z samego rana, aby nie tracic czasu.
Wieczorkiem przeszlam sie jeszcze po miasteczku i zupelnie niczym mnie nie zachwycilo. Wiele osob opowiadalo mi, ze na wyspie jest naprawde cudownie, jednak ja widzialam tu tylko biede i nic poza tym. Wszystkie domy sa pootwierane, mozna zobaczyc wnetrze mieszkan. Sa bardzo skromne, na scianach powieszone sa obrazy ze zdjeciami mieszkancow, duzo religijnych obrazow, stolik, pare krzesel i w centrum telewizor. Wydaje mi sie, ze to ich jedyna rozrywka. I tak w kazdym domu, bardzo biednie...Na podworkach biegaja wychudzone psy, kury i swinki, z ktorymi bawia sie dzieci. Swinki wchodza tez do domow, nie maja swojego ogrodzenia, zyja zupelnie na wolnosci. Spotkalam sie tez w sklepie ze spacerujacymi kurami i swinka;-) Jedynie w parku w centrum miasteczka znajduje sie piekna ogromna rzezba przypominajaca wyspe z dwoma wulkanami.
WULKAN CONCEPCION
Kolejnego dnia wybrałam się na wulkan Concepción o wysokosci 1610m. Jest on najwyższym punktem wyspy. Na wycieczke wybralam sie z przewodnikiem (nie jest polecane isc samemu, poniewaz wiele osob na nim zginelo i zabladzilo, mylac drogi) i kolega. Wycieczke rozpoczelismy o 6 rano. Przewodnik polecal wyjsc juz o 5 rano, ze wzgledu na rzeskie powietrze i brak slonca. Jednakze wiedzialam, ze bedzie mi zbyt ciezko podniesc sie z lozka i zdecydowalismy sie wyjsc godzinke pozniej. Poczatkowo droga prowadzila poprzez ogromne plantacje bananów. Szlismy po prostej drodze, ale juz po okolo kilometrze dotarlismy do wejscia parku, a stamtad najpierw przeciskalismy sie poprzez krzewy i zarosla, a w chwile pozniej rozpoczely sie skaly. Droga byla bardzo stroma i skalista. Tak rozpoczela sie nasza długa i meczaca wspinaczka. Co chwile musielismy przystanac, poniewaz droga byla bardzo niebezpieczna i bardzo wyczerpujaca. Osiagnelam szczyty wielu gor, ale to byl moj najwiekszy wyczyn. Nigdy nie bylo takiego ekstremalnego wysilku. Do tego na pewnej wielkosci zaczela dokuczac wilgoc znad jeziora, ktora stala sie dodatkowa przeszkoda.Co chwilke wypytywalismy przewodnika, czy nam duzo brakuje, a on ciagle powtarzal, ze nie dotarlismy jeszcze do polowy drogi. Kolega ciagle zastanawial sie, czy nie zawrocic, bo nie mial juz na nic sil i co chwile musial wyciskac pot ze swojej bluzki. Ja tez mialam chwile zwatpienia, ale nie przyznawalam sie i uparcie brnelam pod gore. Gdy dotarlismy do polowy drogi, zrobilismy sobie dluzsza przerwe,a juz potem zaczal dokuczac silny wiatr i slonce. Nie mialam sil. Przewodnik wspomnial, ze wiele osob tu juz zaslablo i w ostatnim czasie stoczylo sie i zginelo. To nie dodawalo mi motywacji, ale nie chcialam zawracac, bo wiedzialam, ze juz zbyt wiele osiagnelam i chcialam poczuc satysfakcje z osiagniecia celu. Mowil tez, ze poprzedniego dnia dwie dziewczyny zawrocily i dotarl do na szczyt tylko z kilkoma chlopakami. Mimo to nie poddalam sie. Jestem silna kobieta i moge pokonac wszelkie przeszkody i strach. Wiedzialam, ze powrot bedzie o wiele trudniejszy, bo nie bylo zadnych zabezpieczen i tylko wysokie skaly, amoje adidaski nie byly w zadnym stopniu odpowiednie na ta wedrowke. Tu zatesknilam za swoimi traperami, ktorym w tym roku nie zabralam w podroz, bo zbyt wiele wazyly i zabieraly zbyt wiele miejsca. Po drodze spotkalismy innego przewodnika z dwojka Niemcow, ktorzy mowili, ze ze szytu nie bylo zadnej wodocznosci, ale i tak warto wejsc na sama gore. Kolega byl juz calkiem zdesperowany, powtarzal, ze nie ma sensu wchodzic na sam szczyt, skoro i tak nie widzi sie wydobywajacego dymu i nie ma widocznosci na dol wyspy. Gdy brakowalo nam tylko godzinki, kolega zrezygnowal i zdecydowal sie zejsc sam w dol. Mial rowniez nieodpowiednie buty, ktore go uciskaly. Poddal sie wiec i w tym momencie zrezygnowal. Normalnie przewodnik nie moze nikogo pozostawic, jednakze ja chcialam osiagnac szczyt i slyszac, ze brakuje tylko godzinka, dodal mi motywacji. Godzina bardzo ciezkiej wsponaczki. Wkońcu dotarlam na szczyt!!!!!!!!!!!! Tu juz nie bylo skal, tylko male kawalki kamykow, przypominajacych wegiel. I tu ukazal sie krater, ktory tak naprawde jest ogromnych rozmiarow, jednakze we mgle nie byl az tak wodoczny. Jedynie czuc bylo smród siarki i wydobywajace sie cieplo. Wiatr byl tak silny, ze ledwo bylo oddychac i utrzymac rownowage. Bylo mi strasznie zimno i balam sie, ze zaraz zsune sie w dol, bo bylo tak stromo i nie bylo ani jednego krzaka, ktorego mozna byloby sie podtrzymac. Na chwilke usunely sie chmury i moglam zobaczyc piekna panorame, jednakze szybko chmury i mgla zakryla widocznosc. Po okolo 10 minutach mialam ochote juz zschodzic. Droga powrotna byla szybsza, ale o wiele bardzxiej niebezpieczna. Zaliczylam pare upadkow i obdarlam sie niesamowicie. Bylam cala brudna, zmeczona, ale juz na nizszych wysokosciach ukazaly sie wspaniale widoki na drugi wulkan i jezioro. Nie napawalam sie zbytnio widokami, poniewaz chcialam zejsc jak naszybciej w dol, musialam wiec raczej patrzec pod nogi. Do hotelu dotarlam po okolo 10 godzinach niesamowicie wyczerpana. Tej nocy bardzo dobrze spalam.
PLAZA SANTO DOMINGO
Na plaze Santo Domingo wybralam sie kolejnego dnia, aby odpoczac po wyczerpujacej wycieczce. Okazala sie bardzo malutka. Jest tu pare ladnych hoteli, ale plaza jest najmniejsza ze wszystkich, ktore dotad widzialam i bardzo nieciekawa. Do tego kapiel w jeziorze bardzo roznila sie od tych oceanicznych, w ktorych sa wysokie fale i sprawia wiecej przyjemnosci. Cieszylam sie, ze nie zdecydowalam sie juz pierwszego dnia na nocleg w tym miejscu. Nie polecam nikomu.
Ostatecznie wyspa mnie nie zachwycila. Jest na niej wiele miejsc, ktore z pewnoscia sa o wiele ciekawsze, ale ja nie chcialam juz tracic czasu w poszukiwaniu ladniejszego miejsca i juz kolejnego dnia wybralam sie w dalsza podroz.