Geoblog.pl    latinapolaca    Podróże    Ameryka Centralna i Południowa - 6 miesięcy    Santa Teresa - raj dla surfistow
Zwiń mapę
2012
06
mar

Santa Teresa - raj dla surfistow

 
Kostaryka
Kostaryka, Santa Teresa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12915 km
 
Rano wypytalam miejscowych o polaczenie z Playa Hermosa do Jaco, aby stamtad wyruszyc w dalsza podroz do miejscowosci nad Pacyfikiem Santa Teresa. Ludzie jakos tu nie sa zbyt przyjaznie nastawieni do turystow i raczej zamiast dac jakies wskazowki odpowiadaja cos od niechcenia, tak jakby sami sie nie orientowali. Kazdy odpowiadal cos innego. Od jednych uslyszalam, ze busy kursuja co godzine... od innych, ze nie ma rozkladu jazdy i nalezy czekac na ulicy. Czekalam wiec ponad godzine w niesamowitym upale, bo nawet nie bylo jakiegos drzewka,aby ukryc sie w cieniu, az przyjechal jakis autobus. Na szczescie okazalo sie, ze jedzie do Puntarena, czyli miejscowosci, z ktorej dalej wyplywa prom do Paquera, skad mialam zlapac autobus do mojego celu podrozy. Autobusy tutaj sa straszne...panuje upal nie do zniesienia, termometr ukazywal 37 stopni, a autobusy sa nieklimatyzowane. Okna otwarte, ale przez wszystkie naplywa cieple powietrze i ciezko jest podziwiadc widoki i delektowac sie taka podroza. Lepiej zmusic sie na krotki sen, aby jakos szybciej przetrwac ta podroz.
Do Puntarena dojechalam po okolo 1,5 godzinie, skad wzielam taksowke na prom. W calej Kostaryce najtansza okazuje sie komunikacja autobusami miejskimi. Poza tym ceny sa oszalamiajace.
Z Puntarena mialam za 10 minut prom do miejscowosci Paquera. Podroz trwala 1h20 i byla dosc przyjemna...na swiezym powietrzu przy orzezwiajacym piwku. Za prom zaplacilam 800 colonow, czyli 1,5 dolara. Wczesniej w biurze na Playa Jaco mowiono mi, ze prom kosztuje 25 dolarow, aby przekonac mnie do podrozy ich prywatna lodka. Podroz z nimi miala trwac godzine. Nie wolno jednak nikomu wierzyc i lepiej podrozowac na wlasna reke bez posrednikow i nie dac sie nikomu niaciagnac. Ja wybralam podroz kilkugodzinna, za ktora w calosci zaplacilam okolo 5 dolarow.
W Paquera czekal juz bus do Cobano, a tam kolejna przesiadka docelowa do Santa Teresa. Autobus jak zwykle przeladowany, nie bylo juz miejsc siedzacych, jednak udalo mi sie jakos przetrwac, bo usadowilam sie gdzies posrodku na przejsciu. Mimo, ze niewygodnie, cieszylam sie, ze wybralam to tansza opcje.
Po dotarciu do celu, znalazlam szybko jakis tani hostel, a w nim niespodzianka - trzech kolegow zaòznanych wczesniej na plazy Venao w Panamie. Hostel Seven bardzo przyjazny w ciagu dnia, ale nocami byl nie do wytrzymania, bo turysci rozpoczynali w nim imprezy dopiero o polnocy. I co najgorsze, muzyka elektroniczna, ktorej nie znosze. Zazwyczaj w kazdym hostelu panuja jakies reguly i takze cisza nocna. W tym kazdy sam ustalal sobie reguly...

Santa Teresa, jak podaja informacje w internecie zostala nagrodzona przez Travelers’ Choice Beaches 2011 za jedna z najpiekniejszych plaz na Pacyfiku. Palmy, złoty piasek, błękitna woda, czyste niebo... Pisza, ze wyjazd w miejsce nagrodzone na pewno nie przyniesie rozczarowania. I nie przynioslo... Plaza naprawde niesamowita i upal siegajacy prawie 40 stopni. W wodzie prawier nikogo, kto by chcial sie tylko zamoczyc, ale kazdy ze swoja deske surfingowa. Santa Teresa jest znana przede wszystkim ze swoich fal. Tu znajdzie kazdy cos dla siebie, zarowno profesjonalny jak i poczatkujacy surfista. Mialam wielka ochote wypozyczyc deske i sprobowac tu swoich sil, ale cena za wynajem to 25 USD. Zdecydowalam sie na wersje leniwa i wylegiwanie sie na plazy, aby nie nadwyrezac swojego budzetu. Mam nadzieje, ze bede miala okazje jeszcze na surfing w innych panstwach, ktore zamierzam wkrotce odwiedzic.

W Santa Teresa jest jeden klub Coco Loco, w ktorym codziennie dzieje sie cos ciekawego...fajna muzyka, zazwyczaj na zywo. Tu zbieraja sie wszyscy kazdej nocy. Ja zalapalam sie jednego wieczora na karnawal, taki mini w wersji Rio de Jeneiro z pokazem samby przez cala noc.

Najmniej podoba mi sie fakt, ze we wszystkich odwiedzanych miejscach jest nawal turystow i ciezko poznac mieszakncow i ich obyczaje. Sa raczej na nas zamknieci i przebywaja chetniej w swoim towarzystwie.

W Santa Teresa nie ma dobrej drogi, jest tylko ziemia. Cala miejscowosc, jak wiele innych tu w Kostaryce ciagnie sie przez jedna glowna ulice. Nie ma rynku, nie ma jakies wiekszego sklepienia ulic, jest jedna glowna ulica, ktora moze ciagnac sie kilometrami. Najbardziej uciazliwe jest tu spacerowanie po tej ziemi podczas niesamowitego upalu, kiedy to przejezdza mnostwo aut, motorow czy popularnych tu quadow. Wszedzie w powietrzu pelno piasku i ledwo oddychac. Aby troche uciec od zaru lejacego sie z nieba, najlepiej ukryc sie gdzies pod palma w hostelu badz tez pod drzewkiem na plazy. Nawet woda jest tak ghoraca, ze nie znajdzie sie w niej orzezwienia.

Zostalam tu 5 dni. Prawdopodobnie to ostatnia plaza w Kostaryce, zanim wyrusze do Nikaragui.

cdn....(moj komputer padl jeszcze w Kolumbii...przegrzalam go na sloneczku na jachcie i spalil sie dysk twardy...z tego wzgledu musze korzystac z kafejek internetowych i tu mam czas limitowany, bo nie mam sil, aby tu wysiedziec dluzej)...cdn wkrotce
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 93 wpisy93 21 komentarzy21 129 zdjęć129 0 plików multimedialnych0