Wybralam sie z kolega z plazy do jego rodzinnej miejscowosci Las Tablas. Na mapie wydaje sie byc duzym miastem, jednak przekonalam sie juz pare razy,ze te duze miasta sa nieciekawe i nie ma w nich zadnych zabytkow czy atrakcji kulturalnych. Milo bylo jednak wydostac sie na pare dni z plazy i zobaczyc miasto,w ktorym cos sie dzieje. Imprezy,knajpki, inny swiat.
Tu odbywa sie corocznie najwiekszy w calej Panamie karnawal. Jest duzo muzyki, pelno ludzi, ktorzy przepychaja sie w tym upale. W ciagu dnia jest tzw.culecon, czyli taki nasz polski smigus dyngus. Po ulicach przejezdzaja auta z ogromnymi tankami wody z rzek i polewaja ludzi na ulicy. Wydaje sie to dosyc dziwnym zjawiskiem,ale podczas tego upalu,kazdy marzy o takim orzezwiajacym prysznicu. Wszyscy chodza wiec w mokrych ciuchach po ulicy,albo tez w samym bikini w srodku miasta i tancza, bawia sie, pija alkohol od samego rana. W nocy zas graja orkiestry i w kazdym miejscu na ulicy slychac muzyke z aut,badz tez sda ogromne place, na ktorych sa grane koncerty i ludzie bawia sie jak w dyskotece.
Sam karnawal jest dosyc ciekawy,ale wszedzie na ulicach jest brudno,mokro i czujesz sie jak w jakims blotnisku. Bedac na tym karnawale, zatesknilam za szwajcarskim Fasnacht, ktore jest dla mnie o wiele ciekawsze i ma wiecej kultury.